Centrum Zgłoszeń (czynne całą dobę) 222 037 503

Dzieci…po tragicznej śmierci ojca

03.06.2019 — PIO

Trudno wyobrazić sobie co czują małe dzieci po śmierci swojego ojca.
Nawet dorosłe osoby najczęściej nie radzą sobie z emocjami w obliczu tragicznych wypadków, co jest zupełnie naturalne i ludzkie, a co dopiero dzieci. Dla tych małych istot w pewnym sensie kończy się świat. Tracą jedną z najważniejszych osób w swoim życiu i niestety nikt nie jest w stanie ulżyć w ich cierpieniach. Złamane serca po śmierci rodzica dla wielu zwiastują również złamaną przyszłość. Tak właśnie stało się w rodzinie Krzysztofa.

Zdrowy, silny, czterdziestokilkuletni mężczyzna. Ojciec dwójki dzieci i mąż. Głowa Rodziny. Jednocześnie syn, brat, kuzyn. Dla wielu osób przyjaciel, kolega z pracy lub sąsiad. Lista osób, która w jednej chwili straciła bliską lub znajomą osobę mogłaby nie mieć końca. Nikt nie może w to uwierzyć, jednak stało się. Krzysztof nie żyje. Choć każdy na swój sposób przeżywa tą tragiczną śmierć to uwaga większości skierowana jest na …żonę i dzieci. Zostali sami. Nagle sami.
Z cierpieniem, rozpaczą i rosnącymi obawami o przyszłość.

W obliczu takich sytuacji większość matek nie wie co zrobić. To naturalne, że nie mają siły psychicznej i fizycznej, aby szukać wiedzy i możliwych rozwiązań. Wszystko wokół toczy się jakby przypadkowo, bo zmagają się z niewyobrażalnym bólem, a jednocześnie starają się być wsparciem dla dzieci, które straciły tatę. Ewa, żona zmarłego Krzysztofa też nie wiedziała co robić. Ona też po nieprzespanych, pełnych łez nocach wstawała i resztkami sił zajmowała się dziećmi. Dlatego formalności i rozważania o przyszłości zeszły całkowicie na drugi plan. Nic dziwnego, że bez większego zastanowienia podpisała niekorzystną ugodę. W 2002 roku otrzymała odszkodowanie w wysokości 70 000 zł oraz po 30 000 zł na każde osierocone dziecko.

Mijały dni, tygodnie i lata. Emocje jakby nieco utulił i ukoił czas. Dzieci dorastały a Ewa w dalszym ciągu nocami rozmyślała jak poradzi sobie sama z zabezpieczeniem ich nauki i najbliżej przyszłości. Dopiero teraz mogła zauważyć, że złamane serca mogą zwiastować również złamaną przyszłość, bo… wtedy nie była w stanie zaangażować swojej uwagi w ochronę finansowych interesów dzieci. Zatem postanowiła wrócić do sprawy i skonsultować z prawnikiem podpisaną przed laty ugodę. Zweryfikowała kilka firm i skorzystała z bezpłatnej analizy sprawy. Okazało się, że podpisana ugoda dotyczyła tylko części należnego odszkodowania.

W imieniu Ewy nasi prawnicy zażądali po 100 000 zł, z tytułu zadośćuczynienia za krzywdę. Ubezpieczyciel odmówił wypłaty należności powołując się na podpisaną wcześniej ugodę. Zatem uruchomiliśmy postępowanie sądowe, w którym udowodniliśmy, że zrzeczenie roszczeń w ugodzie dotyczyło tylko i wyłącznie części odszkodowawczej. Na mocy wyroku Sądu II instancji Ewa wraz z dziećmi dostała łącznie dodatkowe 300 000 zł, z tytułu zadośćuczynienia. Dzięki temu zabezpieczyła finansową przyszłość w tym możliwość nauki swoich dzieci. Dzisiaj już może spać spokojnie,
choć czasem wraca do niej czarna pytająca myśl „gdyby w tych straszliwych emocjach podpisała bezwiednie ugodę zamykającą szansę pomocy dzieciom???”… mimo to oddycha z ulgą i ma nadzieję, że żadna z matek nie popełni takiego błędu.

Jeśli uznasz, że warto udostępnij ten wpis.
Być może tym jednym gestem pomożesz dzieciom lub strapionej matce, bo podzielisz się wiedzą, która często okazuje się bardzo ważna.
Możesz również sprawdzić artykuły :

Jesteśmy zawsze po Twojej stronie
ODPOWIEDZIALNIE i SKUTECZNIE
Polski Instytut Odszkodowań

ps. imiona osób poszkodowanych zostały zmienione