Jedna z koleżanek z naszego zespołu niedawno została wdową. Jej mąż zginął w wypadku samochodowym, a nastoletni syn stracił ojca. Zdarzało się, że zamyślona szeptała jakby do siebie „myślałam, że mnie to nie dotyczy”. Ona też, choć nieświadomie żyła w błogiej iluzji, że wypadki zdarzają się innym – nie nam i nie naszym najbliższym. Być może fakt, że pracuje w firmie, która pomaga osobom poszkodowanym w wypadkach, wręcz pogłębiał iluzję „mnie to nie dotyczy”. Nikt z ludzi dobrowolnie nie chce dopuszczać do siebie myśli, że może kiedyś przyjdzie dzień, w którym staniemy się ofiarami wypadku. Nie bójmy się tej PRAWDY, bo przecież…
ofiar wypadków jest znacznie więcej niż osób poszkodowanych.
To dzieci, małżonkowie lub partnerzy, rodzice, siostry, bracia, dziadkowie a nawet bliscy przyjaciele. W jednej chwili tak wiele osób jednocześnie i zupełnie bezwiednie – staje się ofiarami wypadków. To znacznie szersza perspektywa niż ta, która związana jest z naszą codzienną pracą. Zawodowo koncentrujemy się w pierwszej kolejności na osobie poszkodowanej i tylko tę osobę nazywamy „ofiarą wypadku” ze względu na obowiązujące prawo. Jednak proszę nie myśleć, że nie zdajemy sobie sprawy z tego, co tak naprawdę znaczy wypadek dla całej rodziny i jak wiele ofiar ogarnia. Próba opisania tego wydaje się zadaniem niemożliwym. Bo jak ująć w słowa rozpacz dziecka po stracie rodzica? Jak opisać cierpienie babci, która straciła ukochanego wnuczka i nieustannie przez łzy powtarza, że to nie była jego kolej, tylko jej. Jak wyrazić ból rodziców, którzy zawsze pamiętają dzień narodzin swojego dziecka, a zrządzeniem losu muszą przeżywać również jego śmierć. Jak wyobrazić sobie emocje człowieka, który na zawsze traci miłość swojego życia? Jak nie pominąć osób, które w spadkowych zapisach zupełnie nie figurują, jednak serca mają rozdarte cierpieniem. Tego wszystkiego nie da się opisać. Nikomu nie uda się nawet w części objąć myślą tego, co czują osoby pogrążone w żałobie. Jednak można domyślić się, że w tak trudnych okolicznościach każda z tych osób potrzebuje wsparcia oraz wszechstronnej pomocy, a słowo „wszechstronnej” jest kluczowe i niezwykle istotne. Na pierwszym planie jest potrzeba pomocy mentalnej oraz wsparcia emocjonalnego i jawi się jako najważniejsza. Tymczasem równie ważna i niejednokrotnie w tym samym momencie jest potrzebna pomoc prawna. Nasza koleżanka, o której wspominaliśmy na początku wpisu ujęła to w sposób, który może wydawać się brutalny, jednak jest życiowy i prawdziwy:
Dobrze, że chociaż wy zachowujecie „zimną krew”…
Gdy wszyscy wokoło pochłonięci są emocjami, współczuciem i pocieszaniem, to musi znaleźć się „ktoś”, kto umiejętnie zdystansuje swoje emocje od ludzkiego cierpienia i dzięki temu zadba o zabezpieczenie przyszłości. Takie, o którym nikt z żałobników nie chce, a nawet nie potrafi myśleć, czyli finansowe zabezpieczenie przyszłości ofiar wypadku – małżonki i dzieci. Jeśli zabraknie takiej osoby, która zachowuje „zimną krew” to konsekwencje mogą być bardzo dotkliwe, a co gorsza – nieodwracalne. Wystarczy podpisanie pod wpływem emocji niekorzystnej ugody z pośrednikami usług odszkodowawczych, by dzieci straciły pieniądze na studia i życiowy start, a małżonka finansowy fundament, który jest niezbędny do ich wychowania i zapewnienia należytej opieki. Wystarczy brak aktywnej walki o najwyższe zadośćuczynienie, by najbliżsi pozostali z niewielką kwotą odszkodowania i tym samym zostali skazani na trudności finansowe. Innymi słowy ciężar tragedii może pozostać brzemieniem na wiele, wiele lat nie tylko w sensie emocjonalnym, ale również materialnym. Jednak tego drugiego można uniknąć, korzystając z pomocy prawników, którzy każdego dnia pracują na rzecz osób poszkodowanych w wypadkach. Zachowują dystans emocjonalny nie dlatego, że nie rozumieją powagi sytuacji, tylko wręcz przeciwnie. Właśnie dlatego, że są świadomi zarówno powagi każdej sytuacji jak i możliwych konsekwencji zachowują „zimną krew”, by POMAGAĆ SKUTECZNIE. Walczą o najwyższe możliwe odszkodowania i zadośćuczynienia, by zapewnić spokojną przyszłość tych, którzy w obliczu bólu nawet nie chcą myśleć o przyszłości. A przecież…
po nocy, przychodzi dzień
i życie toczy się dalej, bez względu na to jak trudno to zaakceptować tuż po wypadku i stracie. Gdy nadchodzi „jutro” to z naszą pomocą jest bezpieczne – finansowo. Czas może spokojnie koić rany, a nadzieja i spojrzenie dziecka – przywracać chęci do życia.
Tego życzymy wszystkim – ukojenia, nowych nadziei oraz spokojnego życia.
Jesteśmy zawsze po Twojej stronie
ODPOWIEDZIALNIE i SKUTECZNIE
Polski Instytut Odszkodowań
ps. dodajemy kilka przydatnych informacji
– co zrobić po wypadku
– gdy ginie ojciec Twojego dziecka
– z cyklu Prawnik Radzi „ugody na rzecz małoletniego i zaniżone świadczenia odszkodowawcze”
– BEZPŁATNA analiza prawna spraw
– nie bójmy się tej PRAWDY
Jesteśmy do dyspozycji pod numerem telefonu 885 800 865